Logo pl.horseperiodical.com

Co trzeba

Co trzeba
Co trzeba

Wideo: Co trzeba

Wideo: Co trzeba
Wideo: Przeróbka filtrów 4011 na ursus c-360... co trzeba zrobić porady i instrukcja, wymienny filtr oleju - YouTube 2024, Marsz
Anonim
Cokolwiek to zabiera | Krister Goransson
Cokolwiek to zabiera | Krister Goransson

Kiedy ścigasz się 700 kilometrów przez dżungle i góry Ameryki Południowej, ostatnią rzeczą, której potrzebujesz, jest bezpański pies, który się do nas zbliża. Ale to właśnie stało się z Mikaelem Lindnordem, kapitanem szwedzkiego zespołu wyścigowego, który pewnego popołudnia rzucił klopsem niechlujnym, ale dostojnym kundlem.

Artur, sympatyczny zbłąkany, podążył za Mikaelem i jego zespołem przez ponad 180 kilometrów najtrudniejszego terenu na ziemi, aby znaleźć dom. Ich niesamowita podróż przez dżunglę uchwyciła serca czytelników na całym świecie.

„Nie możesz zabrać psa”.

Mimo że było ciemno, widziałem, że organizator wyścigu patrzył mi w oczy, kiedy to mówił. Chociaż przez ostatnią godzinę wiedziałam, że zamierza to powiedzieć, wciąż, gdy na niego spojrzałam, mój umysł był w rozsypce.

Część mnie chciała krzyczeć: „On nie jest„ psem”, on jest Arturem. Potrzebuje mnie, jestem jego jedyną nadzieją”. Inna część mnie, rozglądająca się wokół wyrazów zainteresowania na twarzach wszystkich, wiedziała, że to szalone, szalone, szalone, myśleć o bezpańskim psie, kiedy było tak dużo w stawka dla nas.

Udaliśmy się na co najmniej czternaście godzin kajakarstwa, często przez trudne wody. Simon dopiero co wyzdrowiał z ciężkiego odwodnienia. Potrzebowalibyśmy wszystkich naszych zasobów, aby przejść przez ten następny etap. Ostatnią rzeczą, o którą powinniśmy się powstrzymywać, był pies ranny, chory i wyczerpany. Kajakarstwo byłoby na tyle trudne, że wszystkie zmiany pływów i ławic blokowałyby nasze trasy.

Spojrzałem na Karen, która wyglądała jak ona: jedna z najtrudniejszych zawodniczek na świecie. Wyglądała na całkowicie skoncentrowaną na sprzęcie do następnego etapu wyścigu. Trudno było sobie przypomnieć, że to ta sama osoba, która oddała swój udział w naszym ostatnim worku z jedzeniem głodnemu psu w dżungli.

Staffan też przyglądał się swojemu zestawowi - już wiedziałem - mentalnie w łodzi i planując swoje trasy w dół kaskady. Simon, wyzywając się i najwyraźniej zdeterminowany, by wrócić do wyścigu, po prostu spojrzał na mnie, czekając na moją decyzję.

A potem spojrzałem w dół. Straszliwa rana pośrodku pleców Artura wydawała się jakby ciemniejsza i większa. Zanurzony w błocie i drżący lekko, Artur był w złym stanie. Ale jego spojrzenie było mocne i silne, gdy patrzył na mnie niezachwianie i ufnie.

Byliśmy teraz bardzo daleko od miejsca, w którym go po raz pierwszy spotkaliśmy. Gdziekolwiek był dom, nawet gdyby miał taki dom, prawdopodobnie nie miałby siły, by wrócić do niego teraz. Wyglądało to tak, jakby Arthur postawił wszystko na jednym bilecie. Mnie.
Byliśmy teraz bardzo daleko od miejsca, w którym go po raz pierwszy spotkaliśmy. Gdziekolwiek był dom, nawet gdyby miał taki dom, prawdopodobnie nie miałby siły, by wrócić do niego teraz. Wyglądało to tak, jakby Arthur postawił wszystko na jednym bilecie. Mnie.

Wydawało mi się, że patrzę na niego na zawsze. Musiałem zapomnieć mrugać, bo czułem kłucie w oczach. Wiedziałam na pewno, że jest to niebezpieczne, a także szkodliwe dla nas, aby rozważyć możliwość dalszego zabrania go. Mile i mila wstecz próbowaliśmy mu powiedzieć, żeby poszedł do domu dla własnego dobra. Ale Artur stanowczo ignorował wszystkie nasze gesty i zachęty. Cokolwiek się wydarzyło, był zdeterminowany, by pójść z nami.

Pochyliłem się do niego i położyłem dłoń na jego głowie. „Co zrobimy, przyjacielu?” Powiedziałem mu pod nosem. "Co powinniśmy zrobić?"

Arthur zaczął kwilić, po prostu trochę kwilić, aby zacząć, a kiedy nie mogłem nic więcej powiedzieć, zaczął skomleć między skomleniami. Położyłem głowę bliżej jego i powtórzyłem: „Co zrobimy? Nie wiem, nie wiem.”

Czułem się chory, jakbym rozważał największą zdradę mojego życia. Spojrzałem na innych i organizatorów wyścigu.

Przełknęłam ślinę i wstałam. „Rozumiem - powiedziałem. Oczywiście. Rozumiem. Jakoś znajdzie drogę powrotną. On będzie. Psy są takie sprytne, prawda? Spojrzałam na gapiące się twarze, desperacko szukające otuchy. Jeden po drugim przytaknęli, ale żaden z nich nie spotkał się z moim wzrokiem.

„Musimy odejść” - powiedział Staffan. „Przypływ ma rację i możemy zacząć dobrze, jeśli od razu zaczniemy”.

Zebraliśmy wiosła i nasze paczki i ruszyliśmy w stronę mostu, gdzie czekały na nas kajaki. … Nie patrzyłem na nikogo. Nic nie powiedziałem. Nie było nic do powiedzenia. Szedłem z innymi do łodzi, nie zdając sobie sprawy z tego, że postawiłem jedną stopę przed drugą. Wiedziałem, że Arthur nas śledzi, ale nie mogłem się cofnąć. Powtarzałem sobie, że zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje, i że będzie musiał pozostać w tyle. To było beznadziejne. Nigdy więcej go nie zobaczę. …

Jeden po drugim wsiedliśmy do kajaków. … Simon był na froncie i szykował się do wiosłowania, gdy odpychaliśmy. Do tej pory na mostku i w banku było dużo więcej ludzi. Słyszeliśmy szmer głosów, gdy balansowaliśmy na kajaku. Powiedziałem sobie, żebym nie oglądał się za siebie. Nie było sensu. Nie wolno patrzeć wstecz.

Kiedy mocno pociągnęłam wiosło, poczułam twardy węzeł w moim żołądku. Prawie nie widziałem wody obok mnie; Prawie nic nie widziałem.

Potem usłyszałem plusk. Z tłumu stojącego na moście wydobyło się westchnienie. Słyszałem więcej szmerów… Ciągle naciągałem wiosło, utrzymując czas z Simonem przede mną.

Zaczęliśmy tracić pozycję wobec innych z przodu. Wiedziałem, że nie pójdziemy tak szybko, jak powinniśmy i że stracimy jeszcze cenniejszy czas, jeśli nie zwiększymy tempa. Ale mimo to, nawet gdy mocno naciskałem na opór wody, każdy cal mnie słuchał tego, co się dzieje za mną.

Nastąpił kolejny plusk. Rozejrzałem się. Artur, jego wielka głowa tuż nad linią wody, znajdował się zaledwie kilka stóp za nami, wiosłując tak szybko, jak tylko mógł. Wiedziałem, że woda prawie zamarzła i wiedziałem, że widziałem go na rzece dzień wcześniej, że Arthur nie był dobrym pływakiem. Mimo to był teraz zaledwie kilka stóp za łodzią.
Nastąpił kolejny plusk. Rozejrzałem się. Artur, jego wielka głowa tuż nad linią wody, znajdował się zaledwie kilka stóp za nami, wiosłując tak szybko, jak tylko mógł. Wiedziałem, że woda prawie zamarzła i wiedziałem, że widziałem go na rzece dzień wcześniej, że Arthur nie był dobrym pływakiem. Mimo to był teraz zaledwie kilka stóp za łodzią.

Kiedy pociągnąłem jeszcze raz wiosło, nasza łódź znów się wycofała, dalej przed Arturem. Kiedy spojrzałem na niego, wydawało się, że włożył kolejny gwałtowny wysiłek, by przyspieszyć.

Łódź Karen i Staffana była teraz o wiele dalej.

Ponownie pociągnąłem wiosło i zrobiliśmy na nich trochę więcej ziemi. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Artur upadł jeszcze bardziej. Jego łapy poruszały się teraz wolniej, a jego głowa była nieco głębsza w wodzie. Ale gdy woda zaczęła się wokół nas burzyć, widziałem, że wciąż patrzy na mnie z niezachwianym spojrzeniem.

Stwierdziłem, że mówię do siebie w sposób, który zwykle robię, gdy jestem w prawdziwym niebezpieczeństwie. To jest to, powiedziałem sobie, to jest to. Jeśli to zrobisz, to na dobre. Bez względu na to, jak bardzo jest uszkodzony, jak chory, będzie twój i twoja odpowiedzialność. Nie możesz odepchnąć go od siebie. Musisz go kochać. Ty i on będziecie razem na zawsze, jeśli to zrobicie. To na dobre.

- Przestań, Szymonie - powiedziałem. Simon zatrzymał się i rozejrzał.

Zwolniliśmy. Kiedy Arthur zobaczył, że się zbliża, zdawało się, że skądś czerpie siłę i z najwyższym wysiłkiem dotarł na bok łodzi.

Opuszczając wiosło, pochyliłem się i włożyłem ręce do wody i wokół Arthura. Z ogromnym wysiłkiem, niemal wytrącając łódź z równowagi, pociągnąłem go do łodzi.

Wyciąg z: Pies, który przekroczył dżunglę, aby znaleźć dom Mikael Lindnord. Opublikowane wrzesień 2017 przez Greystone Books. Reprodukowane i skondensowane za zgodą wydawcy.

Zalecana: