Logo pl.horseperiodical.com

Jak poznałem mojego psa - Wybrany

Jak poznałem mojego psa - Wybrany
Jak poznałem mojego psa - Wybrany

Wideo: Jak poznałem mojego psa - Wybrany

Wideo: Jak poznałem mojego psa - Wybrany
Wideo: NAJBARDZIEJ STRESUJĄCE SYTUACJE 2 - YouTube 2024, Może
Anonim
Jak poznałem mojego psa - Wybrany
Jak poznałem mojego psa - Wybrany

Mój pies nie był tym, którego chciałem. Mój mąż i ja wcześniej „przesiewaliśmy” psy w schronisku, przeglądając zdjęcia na petfinder.com, aż znaleźliśmy ten, który chcieliśmy spotkać - białą puchową piłkę, po części Labradora, coś wielkiego. Ale gdy podążaliśmy za pracownikiem schroniska w przejściu między klatkami, para oczu zwróciła moją uwagę, zatrzymując mnie w moich śladach. Wyciągnąłem rękę pod nosem, żeby ją powąchała, a zamiast tego dała mi ogromne lizanie - podczas gdy jej oczy błagały: Uratuj mnie z tego miejsca.

- Cześć Nick - zawołałem, kiedy zeskanowałem znak na jej klatce. „Sprawdź tego psa”.

Czytał: „Leah. Spayed, czteroletnia mieszanka owczarków. Znaleźliśmy wędrowanie z męskim labradorem. Drugi znak wskazywał, że jej krnąbrna towarzyszka, Fozzy, została od tego czasu adoptowana, podczas gdy Leah pozostała w więzieniu przez ostatnie cztery miesiące.

Wracając do mojego boku, mój mąż rzucił okiem na hodowlę i zaśmiał się. „Powiedziałeś, że nie chcesz niczego z tym pasterzem”.

Kontynuował, potrząsając głową, gdy szedł, a ja patrzyłem na psa przede mną, wiedząc, że ma rację. Moja mama była „owczarka niemieckiego” i choć zawsze myślałam, że są świetnymi psami, to także odniosłam je do odkurzania… i szczotkowania… i jeszcze więcej odkurzania. Właściwie to nazwałam je niemieckimi psami „Shedder”.

Nie chciałem żadnego w moim domu.

Wycofując rękę, odwróciłem się, czując, jak jej oczy wwiercają się w moje plecy, gdy starałem się dogonić męża i naszego przewodnika.

Poznaliśmy białego psa. Skoczył na kraty swojej hodowli, by nas przywitać i wydawał się przyjazny, ale nie było iskier. Nie tak jak z „innym” psem. Ale nie mogłem też znaleźć w nim żadnej winy. Opowiadając pracownikowi, że pomyślimy o tym, wyszliśmy ze schroniska, mijając klatkę Leah po raz drugi. Spojrzałem na nią po drodze i zobaczyłem, że wciąż obserwuje mnie tymi oczami…

Te oczy, których nie mogłem wydostać się z głowy.

W drodze do domu rozmawialiśmy o psach, które poznaliśmy, i zadzwoniłem do schroniska później tej nocy. „Czy myślisz, że mogłabyś przetestować białego psa, którego spotkaliśmy wcześniej?” Kiedy kobieta, z którą rozmawiałem, zgodziła się, podziękowałem jej, zacząłem odkładać słuchawkę i stwierdziłem, że dodałem: „A kiedy jesteś przy tym, czy Myślisz, że mogłabyś też przetestować Leah?

To było tak, jakby jakieś siły napędzały moje słowa, ta sama siła, która zatrzymała mnie w moich utworach przed jej hodowlą. Pracownik obiecał, że usłyszę od niej następnego dnia i tej nocy spałem niespokojnie, zastanawiając się, co przyniesie jutro.

„Był trochę zbyt zainteresowany kotami” - powiedziała o białym psie.

Odetchnęłam zdziwiona, że poczułam ulgę. Potem, pełen nadziei, zapytałem: „A Leah…?”

„Całkowicie je zignorowała”.

Odetchnęłam ponownie i spojrzałam na Nicka. „Czy możemy dziś spędzić z nią trochę więcej czasu?”

Oczywiście. Miałem nadzieję, że to powiesz. A jeśli mnie zapytasz, myślę, że jest lepszym psem”.

Po powrocie do schroniska, kiedy Leah przywitała nas pełnym entuzjazmu pocałunkiem, zastanawiałem się, czy rozpoznała mnie poprzedniego dnia. Czy moje oczy płonęły w jej duszy, tak jak jej były w mojej? Zabraliśmy ją na spacer i za każdym razem, gdy jeden z nas zwracał się do niej, albo klapnęła na ziemię - albo sikała.

„Co jest z nią nie tak?” Zapytał Nick. "Czy ona jest chora?"

„Myślę, że jest uległa”.

Spojrzałem na nią, leżąc na ziemi, z brzuchem w górze, patrząc na mnie z językiem zwisającym bokiem z uniesionego do góry uśmiechem, i pomyślałem: Kto przy zdrowych zmysłach chce psa o wadze 95 funtów, który zrzuci futro jak owce są strzyżone i grzebią kałuże, jeśli mówisz ponad szeptem? Cóż, po stracie psa, który, choć kochałem z całego serca, dominował do tego stopnia, że czasami się go bałem, wydawało się to mile widzianą zmianą.

Tego dnia zabraliśmy ją do domu.

Okazuje się, że schronisko myliło się co do tego, że jest przyjazna dla kotów, chociaż jakoś udało im się współistnieć w „względnym” pokoju przez lata. I podczas gdy uległe sikanie w końcu zniknęły, miałem rację co do rzucania, o którym przypomina mi się, kiedy siedzę tutaj, pisząc to, obserwując, jak jej siwiejące futro unosi się na mojej podłodze, tak samo jak przez ostatnie dziesięć lat, a nie jeden z czego żałuję. Dzisiaj, w wieku 14 lat, Leah jest tak wpleciona w moje serce, że rozwikłała się na myśl, że pewnego dnia już tu nie będzie - tego psa, którego nigdy nie chciałem.

Zalecana: