Logo pl.horseperiodical.com

Jak poznałem mojego psa: A potem było Artie

Jak poznałem mojego psa: A potem było Artie
Jak poznałem mojego psa: A potem było Artie

Wideo: Jak poznałem mojego psa: A potem było Artie

Wideo: Jak poznałem mojego psa: A potem było Artie
Wideo: The Northman: The Funeral to Þórir - YouTube 2024, Może
Anonim
Jak poznałem mojego psa: … A potem było Artie
Jak poznałem mojego psa: … A potem było Artie

Mieszkałem w mieszkaniu na 30. piętrze w Atlancie w stanie Georgia. Widziałbym, jak moi sąsiedzi podróżują 30 pięter w dół ze swoimi psami, aby „nocnik” lub spacer. Potrząsnąłem głową, gdy zobaczyłbym ich z psami w śniegu, deszczu lub intensywnym upale, zastanawiając się, dlaczego normalni, na pozór inteligentni ludzie to zrobią. Byłem pewien, że to nie ja.

A potem był Artie.
A potem był Artie.

Podobnie jak w przypadku niektórych najlepszych rzeczy, które nas spotykają, nie planowałem w ogóle, żeby Artie wszedł do mojego życia. Wszystko zaczęło się od połączenia mojej córki z Tennessee, prawie krzyczącego do telefonu, który „potrzebowałem”, żeby zabrać tego psa, który potrzebował domu.

Właśnie przeprowadziliśmy się na przedmieścia i spędzaliśmy tam nasze pierwsze Boże Narodzenie z wnukami. „Nie możemy mieć psa, pamiętasz? Twój ojczym jest uczulony - przypomniałem bezmyślnie mojej córce, kiedy podnosiła płaszcze i buty. „Ale mamo, pamiętam, że powiedziałeś, że możesz mieć bezwłosego psa”, odpowiedziała. „Żartujesz sobie ze mnie?” Zapytałam: „Naprawdę masz bezwłosego psa, który potrzebuje domu?” Nagle rozmawiała 100 mil na godzinę. „Mamo, jest słodki i najsłodszy, jakiego kiedykolwiek widziałem, a jeśli nie zabierzesz go w ten weekend, zabiorą go do schroniska i wiesz, że to schronisko dla zabójców!” Do tego czasu mój mąż patrzy na mnie z pytające spojrzenie. Nie słyszy, co mówi, ale może powiedzieć, że jest zła na coś. „Ma bezwłosego psa, który potrzebuje domu lub idzie do schroniska. Powiedziałem jej nie - powiedziałem do niego. „Och, weź to”, powiedział. „Jeśli to się nie uda, znajdziemy kolejny dobry dom”. Więc powiedziałem jej dobrze, że przyjdę po niego następnego dnia, kiedy przyprowadzę dzieci do domu. „Pójdę do niego po ciebie, a ty możesz po prostu przyjść do mojego domu i odebrać go”. I tak znalazłem się, że czterogodzinną przejażdżkę w dzień po Nowym Roku zabrałem bezdomny, bezwłosy pies.

Dotarłem do mojej córki ze snami o małym, bezwłosym psie z dużymi puszystymi uszami i stopami oraz sprężystym ogonem. Spotkała mnie przy drzwiach tak podekscytowana, że ledwo mogła się powstrzymać. „Tam jest”, powiedziała. I tak, tam był. Bardzo wysoka torba z kościami z zaledwie kilkoma gałązkami irokeza na głowie i trzema włosami na czubku ogona. Jego kości wystawały z jego skóry i miał chorowitą szarawą bladość. Ale potem zobaczyłem jego oczy, najpiękniejsze czekoladowe brązowe oczy w kształcie migdałów, jakie widziałem w życiu. I to była miłość. Usiadłem na kanapie, wskoczył mi na kolana, zwinął się w kłębek i nie ruszałem się przez ponad trzy godziny. Od tego momentu wiedziałem, że to mój pies, moje dziecko.

Następnego ranka rozpoczęliśmy wędrówkę do domu do Atlanty.

Jak tylko wjechałem na podjazd, mężczyzna, który nie chciał psa, był już za drzwiami i do samochodu, żeby go zobaczyć. „Och, wygląda trochę inaczej niż myślałem” - powiedział. „Uh, tak, ja też” - powiedziałem. „Ale jest naprawdę słodki”.

Cóż, to był początek, a teraz Artie ma piękny, szarobrązowy kolor, z pięknym białym Mohawkiem, małymi białymi włosami na stopach, około dziesięciu całych włosach na ogonie, czarną grzywką na uszach i tymi samymi wspaniałymi oczami. Mieliśmy kamienie milowe między tym a teraz i myślę, że w końcu nauczyliśmy go, czym jest miłość.

A czego nauczył mnie Artie? Że jest coś wyjątkowego w psie, który uwielbia wąchać wiciokrzew i wbijać nos w krzaki hortensji, jak fajnie jest wpaść w burzę wiatrową razem i jak przechodzisz przez najgorszy okres swojego życia czworonożny najlepszy przyjaciel może sprawić, że się uśmiechniesz, kiedy nikt inny nie będzie mógł.

Teraz jestem prawdziwą mamą psa, która prowadzi, opowiadanie, magnes na plecach mojego samochodu. A kiedy ludzie, którzy przez jakiś czas mnie nie widzieli, pytają: „Co ci się stało?” Mówię im, dobrze, Artie. n

Zalecana: